Obserwatorzy

sobota, 27 września 2014

Dior? Nieee. Jest Glitter.

            Zimno... Nie wiem, jak u Was, ale u mnie na zachodzie pogoda nie rozpieszcza ostatnio. Z drugiej strony, co tu się dziwić. W końcu mamy jesień. 
Jak każda kobieta, kiedy robi się zimno i ponuro, wpadłam w depresję. :))
Oczywiście to żart, ale zawsze wtedy można depresją tłumaczyć ochotę na zakupy. ;)) Co innego tak poprawia nam humor? :))
           Wracając do tematu, muszę jeszcze wcześniej Wam wspomnieć, że chorowałam ostatnio na nową kolekcję kolczyków Dior'a. Są przepiękne ale cóż, wiadomo, że cena kosmiczna. Kojarzycie je może? Dwustronne perełki. Ale J.Fo zawsze sobie poradzi! :) Kiedy byłam w Galerii Fokus, zobaczyłam coś mega podobnego. Identyczna zasada mocowania kolczyków na uchu, śliczne perełki w różnych kolorach... Po prostu nie mogłam się im oprzeć. Znalazłam je w sklepie Glitter. Cudownie prezentują się na uchu, i można je nosić na dwa sposoby. Chociaż, z tego, co wiem, Dior zaleca nosić swoje dużą perłą z tyłu. Na szczęście każdy ma prawo wyboru. Ja zakładam je odpowiednio do okazji, małą perłą albo dużą z przodu. Zanim Wam je zaprezentuję, dodam tylko, że prawdopodobnie do jutra jest 30% na wszystko, nawet na ceny już promocyjne. Zachęcam Was do odwiedzenia sklepu, a tak wyglądają moje maleństwa i moje odbicie w nich. ;)



A tu oryginalne Dior'y


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Niedzielne popołudnie

Ostatnio rozłożyła mnie choroba. Kilka dni było ciężkich. Na szczęście w niedzielę choroba troszkę ustąpiła i wykorzystałam ten moment. Nie było innej opcji. Każdy promyk słońca trzeba dobrze wykorzystać. Pogoda była piękna. Odpaliłam maszynę i pojechałam się karnąć po okolicy. Postanowiłam również odwiedzić koleżankę. Ona stwierdziła, że jeśli już się nudzimy, a pogoda nam dopisuje, możemy zrobić małą sesję w promieniach słońca. Oto efekty. :)







Wszystkim, którzy ujarzmiają swoje maszyny życzę szerokiej drogi i udanego sezonu. Żeby zakończyć go bezpiecznie. Lewa!




niedziela, 9 marca 2014

Ciepło...

Cześć moi Kochani. Jak zazwyczaj w moich ostatnich postach, powinnam tu napisać: znów jestem po długiej nieobecności... Ale tak nie będzie. Po prostu jest notka i już.
Na początku chciałam Was ostrzec, że moje posty będą teraz nieco inne. Na pewno nie zabraknie tu notek kosmetycznych, urodowych itp., ale będzie też o mojej nowej pasji. Otóż moi Drodzy, od zeszłego roku jeżdżę motocyklem. :D Od zawsze marzyłam o tym, żeby mieć prawo jazdy kat.A, aż w końcu się udało. Skończyłam kurs, i już na nowych przepisach zdałam. No i najważniejsze: kupiłam maszynę!
Dzisiaj prezentuję Wam moje 220 kg'owe maleństwo oraz akcesoria, które w ostatnim czasie kupiłam. Mam nadzieję, że w gronie blogowiczek znajdą się też pasjonatki motocykli, i że nawiążemy nowe kontakty. Będziemy mogły wymieniać się informacjami na temat ubrań, części i ogólnych doświadczeń. Bo przecież motocykliści to jedna, wielka rodzina. Lewa! :)

Rękawice... Jeden z niezbędnych elementów na motocykl. Te, które widzicie wyżej, to marka SECA. Polska marka w przystępnej cenie. Kupione od Pana z logo, któremu ukradłam tą fotkę. Od SECA, ( nie wiem jak to odmieniać) mam już kurtkę wiosenno-jesienną i jestem bardzo zadowolona. Rękawice spodobały mi się dlatego, że są idealne na wiosnę i lato. Cienka skóra bydlęca oraz wzmocnienia na kostki oraz palce. Dodatkowo na palcu wskazującym gumka do ścierania wody i pary z owiewki kasku. No i ciekawy dizajn. A jak z jakością? O niej nie mogę powiedzieć jeszcze zbyt wiele, dlatego, że posiadam je od około miesiąca. Jeśli przetrwają sezon, patrząc na ich cenę, jakość będzie dobra. Kosztują około 170-190 zł. Więc są tanie. :)

Kaski LS2. Mam już dwa w swojej kolekcji. Jeden w niebieskie kwiaty, drugi czarny metalik. Jestem z nich bardzo zadowolona, chociaż wiem, że na rynku są kaski, które bardzo odbiegają jakością od tych. I wiem, że ktoś by tu powiedział, że jednak jakość i cena przemawia za bezpieczeństwem. Jednak kaski LS2 spełniają wszelkie normy bezpieczeństwa. Jeździłam w nich już i na krótkich trasach, i na bardzo długich. Jedyną wadą jest to, że są dość ciężkie i przy prędkości jednak jest to wyczuwalne. I troszkę głośne.
Ale polecam je, jeśli nie chcemy wydawać tysięcy na kask. LS2 mają zakres cenowy od 300 zł do 700.
I świetne wzory. Każdy znajdzie coś dla siebie.



Na tym maleństwie nauczyłam się jeździć. Suzuki Gladius 650... Na początku ciężko było go okiełznać...




 Ale miłość do Suzuki pozostała, i moją pierwszą maszyną stał się Bandit GSF 600 S... 2000 rok.